Decyzja o założeniu własnej firmy bywa brzemienna w skutki; zamiast “ciepłej posadki” na państwowym etacie bądź na etacie w firmie prywatnej, niepewność jutra, mozolne poszukiwanie potencjalnych klientów, walka z konkurencją, niekiedy grającą “nie fair play” i konieczność przebudowania struktury dnia powszedniego.
<h2>Praca na etacie a praca “na swoim”<h2>
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu ludzie, którzy pracowali na etacie, byli często dumni z faktu, że “mają posadę”, a co miesiąc spływa im pensja na konto. Obecnie praca na etacie nie jest już sytuacją w karierze wymarzoną. Bezpieczeństwo zatrudnienia na etacie i tak się zmniejszyło, a ścieżki awansu są skomplikowane i pensja ograniczona odgórnie tak, że nie ma możliwości dorobienia do pensji. Dziś bycie na etacie stanowi pewnego rodzaju tabu – praca nauczyciela, urzędnika państwowego czy lekarza nie jest już tak poważana, jak u swych początków. Niewątpliwie plusem pracy etatowej jest większe subiektywne poczucie bezpieczeństwa socjalnego, atrakcyjne pakiety rodzinne, czasem możliwość awansu pionowego. Etat kojarzy się wszystkim więc z jednej strony z większym bezpieczeństwem dochodów co miesiąc, ale zarazem ze strefą komfortu, który ludzie cenią najbardziej.
Praca “na swoim”, czy to będzie frilansing, czy umowa o dzieło czy samozatrudnienie bądź bycie prezesem we własnej firmie, niesie wiele korzyści, ale i ma wady. Największą wadą jest to, że trudno jest dziś walczyć o stałych klientów, a firmy narzekają na sporą rotację przychodzących i odchodzących klientów. Wadą jest też i może przede wszystkim niepewność dochodów co do wysokości comiesięcznie, a co się z tym wiążę trudność w planowaniu poziomu zatrudnienia oraz w planowaniu strategicznych inwestycji, które każda firma powinna ująć w swoim planie comiesięcznym i dorocznym.
Największą trudność w pracy na swoim stanowi właśnie konieczność zdobycia części segmentu rynku, podebranie klientów konkurencji, stosując zasady fair play, tworzone przez wolny rynek, gdzie każdy może być klientem, a zarazem swoim własnym szefem.
<h3>Praca w biurze czy w domu – zalety i wady pracy zdalnej<h3>
Tradycyjnie rano “wychodzi się do pracy”, czyli najczęściej do biura, a po zakończeniu określonego odgórnie limitu godzin (dziś to między 7-12) wraca się do domu i cały cykl powtarza się w kolejnych dniach. Praca w domu, nazywana coraz częściej “pracą zdalną” wydaje się ciekawszą alternatywą niż dojeżdżanie rano wcześnie do biura i tkwienie w korkach wielkomiejskich. Czas na swoim biegnie inaczej niż w biurze; nadzór w biurze sprawia, że godziny mkną jedna za drugą; praca w domu wymaga olbrzymiej dyscypliny wewnętrznej. O ile na etacie nie da się bez L4 iść na urlop, w pracy zdalnej można mieć dowolną ilość urlopu w dowolnym czasie, co bywa niekiedy złudne. Pracując w domu, musisz zorganizować sobie wszystko zupełnie inaczej.
Przede wszystkim zyskujesz jakieś 2 godziny dziennie, które przeznaczałeś dotąd na uciążliwe dojazdy do biura w centrum. Teraz możesz dłużej pospać, a usiąść do pracy w dowolnym czasie. Bez dyscypliny i opanowania jednak nie będziesz efektywny – musisz się skupić. Nie wolno niczego odkładać “na pojutrze”, co masz do zrobienia, zrób od razu, sądząc, że to było “na wczoraj”. Wydziel w domu specjalną przestrzeń do pracy, gdzie będzie biurko i komputer i drukarka. Przestrzeń ta nie może być w godzinach twej pracy przez nikogo naruszana; wyłącz wszystkie komunikatory (chyba, że korzystasz ze służbowego i rozmawiasz z szefem). Ustal sobie godziny pracy “od-do”, choć może ich być mniej niż na etacie.
Następnie poinformuj wszystkim, którzy są blisko, że w tych a tych godzinach pracujesz i nie życzysz sobie być rozpraszanym. Koncentracja nad konkretnym zadaniem pogłębia się, gdy co jakiś czas zadasz sobie pytanie: “Nad czym pracuję?” Jest to jedno z bardziej istotnych pytań psychologicznych, bo pracując, musisz wiedzieć, co właściwie robisz, przez jak długo i jaki ma być efekt końcowy, czyli cel twego dnia pracy.
<