Dzięki uprzejmości salonu BMG Goworowski mieliśmy zaszczyt wziąć udział w prezentacji nowego modelu Mercedesa – AMG GT. Pokaz odbył się wieczorową porą w sali konferencyjnej hotelu Sheraton w Sopocie.
W XXI wieku raz na kilka lat księgowi Mercedesa wyjeżdżają na wakacje, a inżynierzy mogą sobie pozwolić na popuszczenie wodzy fantazji. Tak też powstają unikatowe modele o których wieść oblega cały motoryzacyjny świat, zanim ich silniki spalą pierwszy litr paliwa. Nie inaczej było z modelem SLR stworzonym we współpracy z McLarenem. Swego czasu był to najszybszy pojazd na świecie z automatyczną skrzynią biegów. Po nim przyszedł czas na model SLS. Pierwsze auto stworzone od podstaw z wydziałem AMG. Żadne inne współczesne super-auto nie posiada otwieranych do góry drzwi. Zaś w tym roku powstało drugie dzieło speców od tuningu Benza. AMG po raz drugi wspięło się na wyżyny swoich możliwości i zaprezentowało nam AMG GT.
To jeden z nielicznych modeli niemieckiego producenta, który nie jest przewidziany w cywilnej wersji. Wystarczy rzut okiem na to aby nie mieć wątpliwości, że to rasowy sportowiec. Z powodu tego, że jest mniejszy, lżejszy i odrobinę słabszy od poprzednika jest pieszczotliwie nazywany
Baby SLS-em”, ale to poważny gracz na rynku małych aut sportowych. Na półce stoi na tym samym poziomie co takie znakomitości jak Jaguar F-Type, Aston Martin Vantage, Audi R8, czy też przede wszystkim Porsche 911.
Już pierwsze momenty z widokiem karoserii tego auta wprawiają w obłęd. Z jednej strony nikt nie będzie miał trudności rozpoznać markę, ale w jak żadnym innym modelu można wyczuć, że za linie odpowiadał nadgarstek człowieka, a nie moc obliczeniowa komputera i dobry program graficzny. Bardzo płynna i czysta linia jest przełamywana paroma sportowymi dodatkami jak wkomponowane wydechy w zderzak, dyfuzor, czy też aktywny spojler.
Proporcje także są tutaj nieprzypadkowe. Bardzo długa maska i opadający tył, który dla złośliwych przypomina ten z 911-tki i sporo w tym racji. Nie wiem za to jakim cudem odnaleziono tu miejsce na 350 litrów pojemności bagażowej.
Auto utraciło wyróżnik SLS-a, czyli otwierane do góry drzwi. Producent twierdzi, że spowodowałoby to zbyt dużo porównań. Jednak patrząc na auto na żywo ciężko jest zwrócić uwagę na cokolwiek innego. Bez wątpienia to jedno z ładniejszych aut 2014 rok, a przecież niewiele egzemplarzy zdążyło wyjechać na ulicę. Producent przewiduje produkcję na poziomie 30 tysięcy sztuk rocznie. Tyle samo autografów zostanie umiejscowionych na plakietce znajdującej się na silniku. To nagroda dla każdego inżyniera odpowiedzialnego za własnoręczne zmontowanie jednostki napędowej.
Skoro o jednostce już mowa…mamy tutaj do czynienia z silnikiem 4.0 V8. W większości wypadków już taka informacja wywołałaby u wielu osób nadciśnienie, ale o ciśnienie w cylindrach będą dbały tutaj dwie turbosprężarki. Głowica jest wykonana z cyrkonu… cokolwiek to znaczy, ma zapewnić większą odporność na temperaturę i dwukrotnie większą twardość niż blok żeliwny. Z pojemności dwóch dużych kartonów od soku wyciśnięto 510 koni mechanicznych w mocniejszej wersji GTS – przyspiesza do setki w 3,8 sekundy, a wskazówka prędkościomierza łapie zadyszkę przy 310 km/h. GTS bez
S” ma moc 462 koni, przyspiesza o 0,2 s wolniej i jest wolniejszy o 6km/h. Moc jest przekazywana przez 7-biegową automatyczną dwusprzęgłową przekładnię. To, że będzie napędzana tylko na tylną oś było pewne jak amen w pacierzu. Na sucho auto waży nieco ponad 1,5 tony. Do pełni szczęścia zabrakło przejechać się tym autem, niestety sala konferencyjna hotelu jest za mała na takie przedstawienia. Auto było projektowane wraz z kierowcami wyścigowymi Mercedesa Lewisem Hamiltonem oraz Nico Rosbergiem. Auto dzięki temu ma prowadzić się rewelacyjnie. Wiele dałbym za to aby móc się o tym przekonać, ale nie mam żadnych powodów ku temu, aby nie ufać panom z Affalterbach.
Wnętrze? Odlot dosłownie i w przenośni. Wykorzystano tu lotnicze materiały takie jak aluminium czy magnez. Kabina ma przypominać pokłady samolotów dzięki charakterystycznym nawiewom. Panel środkowy jest umiejscowiony bardzo wysoko i na wzór układu silnika posiada 8 przycisków umieszczonych w dwóch rzędach naprzeciwko siebie. Właściciele A klasy odnajdą tu coś znajomego. Monitor nad konsolą nie jest dotykowy. Normalnie można by to uznać za wadę, ale w takim aucie ręce kierowcy mają spoczywać na kierownicy wykonanej z alcantary. Jeśli raz już jej dotkniecie, nie będziecie chcieli od niej odrywać rąk. To nie jest auto dla osób z kłopotami wzroku, ze względu na bardzo długą maskę. Dwie osoby które mogą zająć miejsce będą miały wrażenie doganiania horyzontu. Lepiej nie próbować nim parkować na milimetry.
Jednak żeby ze szczęścia nie poprzewracało się w głowie podumałem nad powodami dla których Baby SLS’a kupić nie warto. Pierwszym, może i błahym powodem jest właśnie podobieństwo do poprzedniego modelu oraz do głównego konkurenta, czyli Porsche. Bryła auta choć bardzo świeża wydaje się być lekko skopiowana. Jak można zobaczyć na zdjęciach auto ma niesamowitą prezencję, ale kto płaci ten wymaga, a płaci się tutaj naprawdę sporo.
Podstawowa wersja kosztuje ponad 550 tysięcy złotych, GTS 90 więcej. Przy doposażeniu zakupu kwota łatwo może podskoczyć w okolice 900 tysięcy. Za podobną wartość można kupić S klasę w AMG, w której otrzymamy znacznie więcej miejsca, luksusu oraz mocy. Na tle konkurencji również koszt wydaje się być przesadzony, a inne propozycje oferują podobne doznania. Różnica pomiędzy bazowymi wersjami pomiędzy Porsche, Jaguara i Mercedesem to nie kilka, ale kilkaset tysięcy. Czy warto dopłacić? Takie auta kupuje się sercem. Do zakupu AMG GT powinny być dorzucane darmowe wizyty u kardiologa.
Po trzecie… ekskluzywność. Bez dwóch zdań AMG GT to wyjątkowy model, ale marka nie jest tak niszowa jak Porsche, Jaguar lub Aston. Bogata oraz wybredna klientela może sobie nie życzyć jazdy z taksówkarskim logiem.
AMG GT ciężko jest ocenić bez jazdy testowej. To na drodze Mercedes ma zakochiwać w sobie podróżujących. Mocny silnik, niska masa i sportowa sylwetka to recepta na przyjemne warunki jazdy. Jakość wnętrza i wygląd sprawią, że nawet postój będzie przyjemnością. Jaki los czeka auto na rynku? Z drogimi rzeczami sprawa ma się tak, że chętni znajdą się zawsze. Samochód już wzbudza ogrom zainteresowania i z góry jest skazany na sukces. Na pewno AMG włożyło mnóstwo trudu w przygotowanie auta, ale cały pomysł wydaje się być nieco spóźniony. GT pozostawia po sobie wrażenie na długo. To dowód na to, że raz na jakiś czas warto nie zaglądać w portfel i tworzyć z myślą
hulaj duszo, piekła nie ma”. Przy braku finansowych nadzorców ktoś z projektantów krzyknął
YOLO” i tak powstała gwiazda wśród Mercedesów.